-Antaran's Journal
Previous Day Day5353 Next Day
Kiedy usłyszałem dźwięk dzwonnicy, marzyłem, żeby móc zeszłej noc choć na chwilę przysnąc. Starałem się jak mogłem, ale nie mogłem. Poczekałem aż Carana sama się obudzi, z oczywistych powodów, ale nie trwało to długo, po czym ubraliśmy się (zakładając na siebie nasze normalne ubrania, nie te namtolańskie) i spakowaliśmy nasze skóry zwierzęce oraz trochę jedzenia darowanego nam przez kapłanów. Tartek i Sereliaen kłócili się o coś, kiedy księżniczka wreszcie dołączyła do nas pod wysokim posągiem Vetara pierwszego.
– Dzień dobry księżniczko! – powitała Carana księżniczkę.
Córka króla jedynie wzruszyła ramionami. Rana na jej oku była zabandażowana i wyraźnie bardzo się niej wstydziła. Miała na sobie czerwoną szatę kapłańską, gdyż kapłani zabronili jej noszenia zwykłych ubrań. Byłoby zbyt zimno, powiedzieli. Przypomniawszy sobie o tym, co księżniczka miała na sobie – a raczej czego nie miała – tego dnia, kiedy opuszczała Insomidię w akompaniamencie wielkiej parady, nie mogłem się z nimi nie zgodzić.
Niektórzy kapłani, w tym i sam Vetar, życzyli nam udanej podróży i ukłonili się. Staraliśmy się ubrać na twarzy uśmiech, podziękowaliśmy im za ich gościnność i opuściliśmy Namtolan.
Z chwilą, gdy straciliśmy z oczu bramy Namtolan, księżniczka ziewnęła.
– Zróbmy przerwę – wymamrotała.
– Nie – powiedział Tartek. – Musimy dotrzeć do chaty nim się ściemni.
– Moje stopy dalej mnie nie poniosą – powiedziała księżniczka, tym razem ostrzejszym tonem.
Carana zatrzymała się, odwróciła i podeszła do księżniczki. – Pamiętasz ten pazur, którym niedźwiedź uderzył cię w twarz?
Księżniczka uniosła brwi. – Tak? A co to ma wspólnego z faktem, że bolą mnie stopy?
– Rozejrzyj się. Co jeśli bym ci powiedziała, że gdzieś tam może być kolejny wygłodniały niedźwiedź? – zapytała Carana.
– No i co z tego? Mam czterech ochroniarzy. Mówisz, że nie jesteś w stanie poradzić sobie z niedźwiedziem? – Księżniczka skrzyżowała ręce.
– Księżniczko, wiesz, że w drodze do Namtolan mieliśmy konie? – Przerwałem im.
– Nie. Jak to "mieliście"? Co się z nimi stało? – odpowiedziała księżniczka.
Cisza. Czekaliśmy aż księżniczka wybałuszy zdrowe oko, zdając sobie powoli sprawę z tego, co próbowałem jej przekazać, po czym odwróciliśmy się i ruszyliśmy dalej w drogę do starej chaty. Po krótkiej chwili księżniczka za nami podążyła.
Chyba było popołudniu, gdy księżniczka znów zaczęła jęczeć.
– Mam przemoknięte buty. Jest mi zimno, chyba wraca mi gorączka. – Wydała z siebie kilka mało przekonujących odgłosów kasłania.
Carana westchnęła, znów się odwróciła, podeszła do księżniczki i położyła swoją prawą dłoń na jej królewskim czole.
– Zimne jak lód – zdiagnozowała Carana.
– To właśnie próbuję powiedzieć! Mam taką wysoką gorączkę ponieważ moje ciało próbuje się ogrzać! – wyjaśniła księżniczka. – Czy ktoś nie mógłby mnie chociaż ponieść?
Carana, Tartek, Sereliaen i ja popatrzyliśmy na siebie, na bagaże na naszych plecach, znowu na księżniczkę, które niosła jedynie swoje ciało i znajdujące się na nim ubrania, prawie że równocześnie pokręciliśmy głowami i ruszyliśmy dalej.
– Stójcie! – krzyknęła. – Rozkazuję wam mnie ponieść! Nie mogę tak dłużej chodzić!
Tartek – ponownie – odwrócił się i ryknął niczym niedźwiedź tak głośno, że poczułem jak mi buty zadrżały. Księżniczka była wystraszona, na pewno się tego nie spodziewała. Starała się jakoś zamaskować swoje przerażenie, ale wszyscy widzieliśmy jej rekację, dlatego zaczęliśmy chichotać.
Księżniczka ostatecznie poddała się, gotując się ze złości, po czym znów za nami podążyła.
Dotarliśmy do chaty nocą, zgodnie z planem. Ku naszemu zdziwieniu nie byliśmy sami. Nocował tam również kapłan będący w drodze do Namtolan. Kiedy już w pokoiku zaczęły palić sie świeczki, a my się posilaliśmy, kapłan powiedział nam, że właśnie skończył szkołę dla kapłanów i że niedługo zrealizuje jeden z celów swojego życia – żyć jako kapłan pośród kapłanów. Nie rozpoznał ani księżniczki ani nikogo innego, dlatego zapewne nie wiedział o tym, co się wydarzyło w Insomidii czy o tym, że księżniczka uczyła się etyki w Namtolan.
Po tym, jak kapłan opowiedział nam o swoim szkolnym życiu, położyliśmy się spać do łóżka. Znaczy, jeśli w ogóle można nazwać skóry zwierzęce łóżkiem...
Previous Day Next Day


Translated by blattdorf.


[ English version ] [ Russian Russian version ] [ Get the Book ] [ Visit The Farm ]
© 2005-2099